W szkle z domieszką srebra przyjmując przeciwległą pozycję dostrzegam...
W miliardach głów powstaje setki uwłaczeń, negatywów, rozdrażnionych serc, nadłamanych oczu.
Ona, zamrożona pani wszechświata z domieszką intelektualnego piękna okrzyknięta zdobywcą istniejących przymiotów.
Na sekundę, gdybymtak.
Zbyt duży palec, w który wyposażoną władam stopą, minus.
Kobieta zdumiewająco fenomenalna, bez nieproporcjonalności, stworzyciela powszechnie uznawanej zaklętej w postaci boskości. Błagam , gdybymtak.
Pieprzyk wysunięty nazbyt na wschód, wadzi.
On, niedościgniony wzorów pan, pokropiony nektarem pożądania z niewiast serc. Gdybymtak.
Wyposażona w setki "zbyt" zadomowione w każdym zakamarku ciała poza wnętrzem umysłu, więzi.
Pani, mężczyzna, perfekcyjny, idealna, wzniesiony ponad niebo, codzienny, do boleści zwyczajny.
Ach, gdybymtak. Beznadziejna, pozbawiona znaczenia. Ta czy kolejna byle nie właśnie ja, w miligramowym skrócie.
Gdybymtak, nie, gdybymtak.
Stop.
Przyjmij pozycję uniesionej minimalnie ponad grunt. Pośrodku chomikowanej w umyśle erami listy negatywów wyszperaj sekundowy przywilej. Dostrzeż. Zagub szaleńca pogoń za człowiekiem napotkanym na drodze by Jego osiągnąć. Wstań, szybuj.
Kabanos - "Motyl"
XYZ